Różowe wina

Kojarzą się z winami kobiecymi, półwytrawnymi, może nawet półsłodkimi, lekkimi i delikatnymi. Jak bardzo błędne to pojęcie, może potwierdzić każdy, kto próbował na przykład Rose’S od Icardi z Piemontu, czy Redoma Rose z portugalskiego domu winiarskiego Niepoort – znanego nade wszystko z porto. To wina, które oddają moc odmian, z których są robione, są zdecydowanie wytrawne, pełne i bardzo bogate. Zupełnie nie przypominają lekkich win z Prowansji czy z Anjou nad Loarą, bo chyba przez popularność tych różowych win utarło się myśleć o winach różowych, jak o winach lekkich, łatwych i przyjemnych. Choć myślę sobie, że największe „zasługi” (niech je diabli!) na tym polu mają tanie masowe koszmary z Kalifornii. A o jakich trunkach „winnych” mowa, chyba wszyscy wiedzą.
Wino różowe powstaje z czerwonych gron, a kolor bierze z ciemnych skórek winogron, które maja krótszy kontakt z moszczem – maceracja może trwać zaledwie kilkanaście godzin. Dzięki temu wino różowe jest różowe. Może mieć kolor łososiowy, kiedy kontakt moszczu ze skórkami trwa naprawdę krótko, może mieć w skrajnym przypadku kolor głęboki, błyszczący, jasnorubinowy, kiedy skórki pozostają w kontakcie z moszczem nieco dłużej. Potem następuje fermentacja po odseparowaniu skórek, jak w przypadku win białych. Dzięki temu wino różowe ma cechy zarówno wina czerwonego, jak i białego. Aromaty i smaki czerwonych owoców, a przy tym świeżość, której czerwone wino nigdy nie będzie mieć w takim wymiarze.
Perrin TavelW zależności od użytej odmiany, wina różowe rozwijają najróżniejsze cechy, ale często dominującym aromatem jest truskawka, czasem malina, czasem owoc granatu czy arbuz. Często też pojawiają się w nim kwiatowe aromaty. Poza tym różowe wino, jak żadne inne, uwodzi kolorem.
Klasykiem i jednym z najbardziej znanych różowych win jest Tavel francuski z apelacji rodańskiej, zwykle mieszany z grenache i cinsault, z dodatkiem ewentualnie syrah i mourvedre. Wino nie ma zupełnie nic wspólnego z obiegową opinią na temat różowych win: jest wytrawne, garbnikowe, pełne i zwykle przebogate. Mówi się o nim, że jest winem papieży z Awinionu, Balzaka, a potem jeszcze Hemingwaya. Wspaniałe i drogie.
Nie dajmy się więc oszukać obiegowym opiniom krążącym gdzieś, opowiadanym przez kogoś komuś. Nawet subtelne Cabernet d’Anjou, czy delikates o leciutkim, zwiewnym kolorze z Prowansji zaskoczy nas, jeśli będziemy oczekiwać słodkiego, cukierkowego smaku.

Udostępnij artykuł