Nowe ojczyzny 4.
Szczep pochodzi z Bordeaux. Tu używa się go coraz mniej i mniej, a nawet jeśli, to tylko do mieszanek, podobnie jak odmiany malbec. Bo droga carmenere i malbeka jest bardzo podobna. Oba szczepy marginalnie traktowane w Bordeaux znalazły sobie „nowe, szczęśliwe domy”. Carmenere trafiło do Chile i jest uważane za flagowy szczep chilijski. Niemal każdy dom winiarski robi wina z tego szczepu. A wina te są niezwykle intensywnie zabarwione – kolor carmenere nie ma sobie równych, jest często fioletowy, prawie czarny. A do tego carmenere pachnie nieco śliwkowo, jak bardzo dojrzały merlot i ciut cedrowo, jak rasowy cabernet sauvignon. To połączenie cech dwóch międzynarodowych, kluczowych szczepów ma uzasadnienie w tym, ze carmenere to prawdopodobnie przodek odmian bordoskich.
Właściwie do lat 90-tych XX wieku wiele sadzonek carmenere mylono z merlotem, ponieważ liście winorośli merlot i carmenere są do siebie łudząco podobne. Okazało się jednak, że osadnicy, którzy przywozili sadzonki z Bordeaux z myślą, że wiozą merlota, w gruncie rzeczy przywieźli na nowy ląd carmenere. Ten fakt natychmiast wykorzystały wielkie koncerny i wszelkie zabiegi marketingowe poprowadzono tak, aby z carmenere uczynić flagowy chilijski szczep. Nikt się bowiem wcześniej nie spodziewał, że z marginalnej odmiany francuskiej mogą udać się tak znakomite i, w wielu przypadkach, rasowe wina.
A teraz nikt sobie nie wyobraża smakowania win nowoświatowych z pominięciem carmenere. Wielu uznaje go za szczep, który zawsze smakuje. I coś w tym jest. Dla wszystkich, którzy oczekują dobrej konsystencji, intensywnego koloru, niemałej oleistości, czyli poczucia, że otwierają trunek, w którym jest „dużo wina w winie”, na pewno będą carmenere zachwyceni. A że rzadko carmenere jest bardzo garbnikowe, a w swej treściwości, dość gładkie, to spełnia wszelkie warunki, by być winem co najmniej pijalnym.