Frankoński mistrz

Frankonia to miejsce, chyba zresztą jedyne na świecie, gdzie riesling musi ustąpić miejsca innemu szczepowi. Chodzi o silvaner. Pod względem ilości upraw, pewnie oba, riesling i silvaner ustępują odmianie müller-thurgau, ale to szczep, po którym nikt nie spodziewa się żadnych objawień w kieliszku. Za to silvaner, który nigdzie z rieslingiem nawet równać się nie może, jest tu graczem numer jeden. Jest to chyba zasługa specyficznych gleb, na których rośnie. Dominują tu gliny i wapienie. Te ostatnie, szczególnie tzw. wapienie muszlowe (Muschelkalk), będące podłożem tutejszych winnic dają silvanerowi fenomenalną przyszłość w butelce i kieliszku. Tutejsze wina z silvanera, oczywiście te najlepsze, mają charakterystyczną ziemistą nutę, wspaniałą mineralność, bogactwo i bardzo złożoną budowę.

Silvaner od Horsta Sauera

Żeby spróbować naprawdę dobrych sztuk, warto chwycić za butelkę, często o bardzo charakterystycznym spłaszczonym, pękatym kształcie (tzw. bocksbeutel) od dobrego producenta. Za takiego uchodzi, nie bez powodu, Horst Sauer. Dostać te wina w Polsce graniczy z cudem, ale jeśli się uda, nie obawiajmy się. Nazwisko Sauer to rekomendacja nie wymagająca komentarza. A jeśli już trafi się jakaś okazja, to miejmy na uwadze, że druga taka może się nie zdarzyć. Większość frankońskiej produkcji wchłania rynek lokalny, który docenia te wina.
Horst Sauer, właściciel 18,5 ha w świetnej, bardzo prestiżowej, lokalizacji w Escherndorfer Lump, robi wina z rieslinga z müller-thurgau i bacchusa, ale to silvaner jest winem, które sprawia, że duma może go rozpierać. To po prostu niezwykłe wina: mineralne, bardzo czyste i powściągliwe – warto próbować kolejnych roczników, jeśli się tylko na nie trafi.

Udostępnij artykuł