Zielone lato
Komu Wiedeń po drodze, to mam na lato dobry pomysł – heuriger, grüner veltliner z tegorocznych zbiorów i czujemy, że są wakacje.
Heurigery to specjalne tawerny, w których winiarz może sprzedawać własne wino. Taka gospoda może działać jedynie posiadając specjalną licencję, wiec nie można mylić restauracji nań stylizowanej z prawdziwym heurigerem. W klasycznym heurigerze podaje się wino własnej produkcji i ciepłe dania, ewentualnie zimne przekąski, nigdy zaś nie podaje się tam piwa czy kawy. I w takim przybytku można dostać dzban młodego grünera z ostatniego roku (stąd nazwa gospody, bo heurig znaczy tyle, co tegoroczny).
To rozkosz siedzieć na zewnątrz, w ogródku, zajadać pyszne jedzenie, pić grünera i cieszyć się, że jeszcze tyle lata przed nami. Człowiekowi wtedy zielono w duszy! Bo ten świat taki przyzwoity i wino niezłe.
Grüner veltliner to szczep w Austrii podstawowy. Stąd najpewniej pochodzi. „Zieloność” w nazwie szczepu wzięła się od wyraźnie zielonkawej barwy gron. Nazwa zaś odzwierciedla naturę win z tego szczepu, bo grüner daje wina świeże, o jasnej, czasem ledwie słomkowej barwie, z zielonkawymi refleksami, bardzo orzeźwiające, nieco pikantne, z nutami cytrusów i kopru. To cały grüner. Oczywiście wiele zależy od technologii i sposobu winifikacji. Można w Polsce za grünera zapłacić nawet ponad 100 zł, jeśli dojrzały, wyleżakowany i zdolny do starzenia jeszcze nawet przez 10 lat. Wtedy nabiera i głębszego koloru i smaków nieco bardziej intensywnych, pełnych. Mało tego, można z grünera zrobić wino lodowe czy TBA, czyli deserowe wino z winogron podsuszonych i porażonych szlachetną pleśnią. I grüner jest często niesamowity w roli wina deserowego, choć przecież eiswein wszyscy lubią robić z rieslinga.
Grüner znany jest w Czechach i na Słowacji, a także na Węgrzech. Nie trzeba daleko jechać, wystarczy wyskoczyć na weekend na Słowację, żeby zakosztować tego smacznego świeżego wina. A i w Polce coraz częściej pojawia się na półkach pod nazwą veltlínské zelené. Próbujcie – próbować trzeba.