Wina portugalskie
Są nie do przecenienia. Pisaliśmy tu już o porto, o vinho verde, a teraz jeszcze parę słów o winach czerwonych. Od kiedy dyskont Biedronka zaczął promocję win swojego rodzimego kraju, wina portugalskie przeżywają swój wielki BUM. Każdy pił, pije, bądź będzie pił wina portugalskie. Znam takich, co nie lubili, a może tylko twierdzili, że nie lubią, póki nie pojechali na wakacje do Portugalii i wrócili zakochani. Nie tylko w Lizbonie, nie tylko w jedzeniu i ludziach, ale przede wszystkim winie.
Mają one swój urok. Te z północy, zwykle bardziej surowe, taniczne, trudniejsze w piciu, bardziej wymagające. Te z południa, a szczególnie z Alentejo – to poezja, rozkosz i po prostu wielka przyjemność. Nie umiem sobie wyobrazić, że komuś może nie smakować wino z Alentejo. To region bardzo ciepły, gdzie rzadko warunki tak słabną, żeby wina w ogóle nie wyszły. Wina z Alentejo można dostać praktycznie w każdym lokalu w Lizbonie i czuć przyjemność z ich kosztowania. Mają dużo owocu, niezbyt meczące taniny, elegancję i wdzięk. Naprawdę każdemu posmakują. Nawet te bez oznaczenia DOC, a tylko regionalne. Do tego są bardzo niedrogie.
Dla wielbicieli bardziej skomplikowanych doznań smakowych polecam wina czerwone z Douro, trochę chropawe, czasem trochę agresywne, ale przy dobrym jedzeniu sprawdza się i mogą uwieźć. Warto spojrzeć przychylnie na najlepsze okazy od Dirka Niepoorta – dokładnie tego samego, który robi furorę swoimi różnymi gatunkami porto.
Fenomenem jest tez portugalski król wina – Luís Pato. Baga w jego wydaniu, to na pewno taka wizja tego szczepu, która może stać się odniesieniem dla każdej kolejnej wariacji na temat tego kontrowersyjnego szczepu. Smoliste, gęste, bogate, ale nie bardzo taniczne, w gruncie przyjemne wino. Tego trzeba spróbować.
Nie wdając się więc w opiniowanie konkretnych marek dostępnych w Biedronkach, trzeba przyznać, że popularność, jaką wszędzie cieszą się teraz wina z Portugalii, to właśnie dobra robota marketingowa, którą zawdzięczamy temu dyskontowi.