Vinho Verde
Za chwilę znów będzie o nim głośno, bo to wino na czas, gdy z nieba leje się żar i zawsze wtedy niemal wszyscy piszący o winach, piszą też o vinho verde. I choć trwa dyskusja, czy to dobre, czy nie dobre, czy prosecco frizzante lepsze, czy może muscadet znad Loary bije na głowę wszystkie vinho verde (apelacja nazywa się tak samo Vinho Verde DOC), ludzie latem pili, pija i będą pić ten portugalski specjał.
Pochodzi ono z samej północy kraju, gdzie klimat jest wilgotny, a deszcze nie dają spokoju winogronom i dzięki temu tutejsze wina są lekkie i subtelne w smaku.
Klasyczne vinho verde może mieć maksymalnie 10,5% zawartości alkoholu, wyjątkiem jest takie, które składa się wyłącznie z Alvarinho, bo to szczep nieco innej natury, szlachta wśród białych odmian portugalskich i o nim kiedy indziej.
Robić je można z takich szczepów jak:
trajadura, dzięki któremu wino ma jabłkowy posmak i aromat,
loureiro, które odpowiada za kwasowość wina,
arinto – niezwykle wdzięczny szczep, którego warto spróbować w wersji solo (nie w kupażu) o pysznych cytrusowych niuansach
azal – dzięki niemu wina z tego regionu są świeże i subtelne
avesso – cielisty, aromatyczny szczep,
alvarinho – jako wybitny i bardzo szlachetny dający wyśmienite wina jednoszczepowe rzadko dawany do kupaży, morele i brzoskwiniowe niuanse oraz goryczka w koncówce to jego cechy charakterystyczne.
Vinho verde, którego oczekujemy i o którym marzymy powinno być świeże i lekkie, może być lekko musujące, czy raczej perliste, ale nie musi (im wykwintniejsze, tym mniej musuje), cytrusowe i o znacznej kwasowości, lekko szczypiące, ale z na tyle dobrym cukrem resztkowym, żeby sprawiało przyjemność, a nie niszczyło nasze kubki smakowe. Dlatego warto szukać dobrego vinho verde, żeby przekonać się, jak dobre jest letnim popołudniem, przed wieczorem, mocno schłodzone, o wiele bardziej niż inne białe wina, z lekkimi przekąskami, z daniami z owoców morza, po prostu pychota.