Gamay – lubimy to!
Oczywiście, jeśli jest dobrze zrobione. Ale trzeba ten rodzaj gron i win odczarować, po wielu latach niszczenia dobrej sławy tej burgundzkiej specjalności.
Bo kiedy beaujolais nouveau zalewało świat, robiło najpierw furorę, bardziej ze względu na dobry marketing niż smak i jakość, to z każdym kolejnym kiepskim rocznikiem malało uznanie dla win z regionu Beaujoais, z Burgundii, z Francji w końcu. Ale znalazło się wielu takich, co wiernie trwali przy winach z tego regionu, nie kupując beaujolais nouveau, tylko dlatego, że tak trzeba w towarzystwie błysnąć znajomością. Nie kupując tego młodego wina, albo może raz, kiedy po raz pierwszy trafiło na polskie półki, człowiek nie musiał odwracać się od tego, co naprawdę dobre i nie musiał pleść andronów w ślad za innymi, co ulegli modzie, że wina francuskie są kiepskie i za drogie w stosunku do jakości.
Są za drogie, w stosunku do jakości, ale wtedy, kiedy są. Wtedy, kiedy mowa o konkretnym słabym winie. Ale czy to nie dotyczy wszystkich regionów winiarskich czy to z Europy, czy z Nowego Świata?
Wracając jednak do gamay, to powstają zeń wina, które można pić na co dzień i od święta. Owszem, dużo win jest tam robionych metoda węglową, przeznaczonych do picia za młodu, niezdolnych do leżakowania. Ale ich świeżość jest nie do przecenienia. Gorącym latem, kiedy nie znosimy pić czerwonych win, tylko gamay nas ratuje, żeby wspomóc potrawy lubiące wina czerwone, niezbyt ciężkie oczywiście i niezbyt ostro przyprawione. Cudowny jest jego owocowy, może trochę kwiatowy charakter (oby nie za bardzo kwiatowy, nie chcemy perfum, tylko wino), orzeźwiająca kwasowość i niezwykła lekkość. I jeszcze nuty białych owoców, co w winach czerwonych zupełnie rzadkie.
Metodą tradycyjną robi się w apelacji Beaujolais wiele win z gamay, a w szczególności te, które mają prawo do oznaczenia tamtejszego cru, np. Moulin-à-Vent, Fleurie czy Juliénas. Mają one zupełnie inny charakter, ale typowe cechy szczepu zachowują. Pomimo starzenia w beczkach, nie tracą tej wdzięcznej owocowości, a beczka dodaje im aksamitnej struktury, lepszej budowy, złożoności. Możemy się nimi raczyć przy okazjach, które wymagają butelki lepszego wina, bo ich koszt jest też zwykle większy niż tych, które noszą nazwę ogólną apelacji, czyli Beaujolais, czy Beaujolais Village, a nawet Bourgogne.
Tak, czy owak gamay trzeba pić, nie wolno pozwolić słabym masowym produktom zepsuć dobrej sławy jednego z ważniejszych francuskich szczepów.