Dla początkujących winomaniaków na pewno jest kłopotem, od czego zacząć swoją przygodę z winem i jakie kroki poczynić dalej, żeby praktyka utrwalała teorię, a teoria była bardziej zrozumiała dzięki praktyce – czyli w skrócie, żeby kupować wina i zaznajamiać się z nimi „z sensem”.
Oczywiście najidealniej byłoby znaleźć sobie miejsce, gdzie zakupy będą okraszone pewną porcją wiedzy, gdzie zaufamy sprzedawcy, gdzie będziemy się dobrze czuć. Jest to zawsze połowa sukcesu, bo z pomocą dobrego doradcy możemy nie tylko mieć przyjemność z kosztowania wina, ale możemy nauczyć się więcej, niż czytając setki opracowań. Jest to sytuacja idealna, kiedy czytając na temat wina, ucząc się regionów, zasad panujących w winiarskich apelacjach itd., możemy jednocześnie utrwalać tę wiedzę dzięki rozmowom ze sprzedawcą, który wie, co sprzedaje i konfrontować teorię, rozmowę o winie z konkretnym trunkiem.
Jednak taka sytuacja idealna może nam się nie przytrafić, bo z jakiegoś powodu nie znajdziemy miejsca, które będzie nam odpowiadać i wolimy kupić wino w markecie lub przez internet. Wówczas należałoby w sposób przemyślany samemu zacząć penetrować bogaty świat win, teorię przeplatając praktyką.
Żeby gładko wejść w świat win proponuję
- Zacząć od poznawania szczepów – to najprostsza droga, żeby zrozumieć naturę win jednoszczepowych, a może naturę win w ogóle. Kiedy próbujemy merlota z Chile, Australii, południa Francji czy Węgier, będziemy go porównywać i wyłapywać cechy wspólne i cechy różniące, a także zastanawiać się, z czego mogą wynikać (jeśli mamy doradcę – myślę, że może nam odpowiedzieć na każde pytanie, a czasem rozwiać szereg wątpliwości)
- Wina młode i wina starzone – warto zrobić sobie taki rekonesans, czyli wypić wino z regionu Rioja młode i starsze. Podobnie można postąpić z winami z Nowego Świata: spróbować malbeca młodego i prostego, a po nim malbeca leżakowanego dłużej w beczce. Kilka takich prób pozwoli nam ocenić, na czym polega wpływ beczki na wino. Może najbardziej spektakularne wydadzą się nam różnice dotyczące win ze szczepu chardonnay.
- Kraje i regiony – to kolejny sposób na poznawanie win i stylu, który konkretne miejsca charakteryzuje. To tez możemy wydobyć z win, kiedy próbujemy, próbujemy i próbujemy. Do tego na pewno niezbędne jest solidne wprowadzenie teoretyczne, żeby wiedzieć, czego możemy się spodziewać po winach z apelacji Chianti, a czego oczekiwać po winach z Apulii, by nie musieć mówić, że nie lubi się win włoskich, bo to o wiele za wiele powiedziane, kiedy mieliśmy okazję pić tylko wina z Piemontu.To na pewno ciekawe doświadczenie poznawać wina węgierskie z Egeru, a następnie z Villany, wina włoskie przez Toskanię, a potem Sycylię czy Trydent-Adygę, wina portugalskie z okolic Lizbony i z krainy porto, czyli z Douro. Przygoda z krajami i regionami będzie bardziej zawiła, kiedy dotrzemy do win francuskich, ponieważ samo Bordeaux dysponuje tyloma stylami, poziomami jakości, że trudno powiedzieć, że w Bordeaux robi się jakieś jeden rodzaj czy styl win. Kiedy wielokrotnie próbujemy wina z AOC Bordeaux Superieur, potem z Saint Emillion, potem Pomerol – zorientujemy się zapewne, że różnice mogą być naprawdę kolosalne.
- Jedno jest pewne: jest to wiedza nieskończona tak długo, jak długo winiarze będą robić wino, bo nie da się przewidzieć, jakie szczepy będą triumfować za jakiś czas w konkretnych regionach winiarskich świata, jakie roczniki wyjdą za parę lat, jakie nowości zafundują nam najbardziej eksperymentalnie nastawieni twórcy wina, więc nauki i zabawy wystarczy nam na pewno na resztę życia. A jeśli ktoś do tego lubi kuchnię, wprowadzając doń wino, zacznie zapewne całkiem nowy rozdział w życiu.